To chyba jedna z lepszych "Bondowskich" scen .
Ogólnie film efekciarski i bufonowaty, ale nawet nieźle mi się go oglądało. Taki bardzo na luzie.
Trzeba przyznać że ku mojemu zaskoczeniu ta część okazała się być całkiem sprawnie zrealizowana.
Zgadzam się, chociaż muszę dodać, że na mnie ogromne wrażenie zrobiła scena walki samochodów, prowadzonych przez Bonda i Zao. Ukłon w stronę reżyserii! ;]
To fakt, paradoksalnie w tym chyba najsłabszym Bondzie z serii jest kilka świetnych scen: np. właśnie pojedynek szermierczy Bonda z Gravesem czy pościg poduszkowcami na początku.
Niemniej w pamięci pozostają słabe i dzisiaj wyglądające groteskowo efekty w slo-mo np. cała sekwencja kiedy Bond ucieka ślizgaczem, finałowa akcja w samolocie no i dramatycznie zła piosenka Madonny.