Pomimo iż film ten ogląda się całkiem nieźle ,to jednak pozostaje w
ustach gorzki posmak podczas konsumowania jego fabuły. A dzieje się
tak za sprawą ciągłego postrzegania nas w szerokim świecie jako naród
nie radzący sobie z nałogiem jakim jest alkohol. W sumie to nawet nie
ma się co zbytnio dziwić ,skoro sami dajemy żywy przykład tego
gdziekolwiek byśmy się nie znajdowali poza granicami naszego kraju.
Ogólnie rzecz biorąc nasz znak rozpoznawczy to przede wszystkim kościół
& wódka. Poza tym ,zdecydowana większość naszych rodzimych
produkcji filmowych trafiających na rynek światowy samych nas takich
ukazuje. Jesteśmy chyba swoistego rodzaju mistrzami w ilościach
wypowiadanych wulgaryzmów i hektolitrach wypijanego alkoholu.
Trochę o filmie.
Czarny humor jaki jest w nim ukazany jest wyjątkowy i dosyć strawny ,a
Frank (Ben Kingsley) gra dobrze swoją postać. Może nie ma w ''Mokrej
robocie'' tupania i sikania ze śmiechu, ale produkcja ta też nie jest
nudnym kolejnym filmikiem. Ot sprawnie zrealizowany, wyróżniający się
swą fabułą. Śmiało można poświęcić te półtorej godziny wieczorem
kiedyś tam .... Ja uważam go jako niezły i dorzucam swoje 6/10
pozdrawiam