Początkowa scena pościgu to po prostu kpina z widza... Zaczyna się od Schodów Hiszpańskich, krótka walka i cyk jesteśmy przy Koloseum oddalonego o ponad 2km. Kilka sekund i cyk jesteśmy na moście przy Zamku Michała Anioła oddalonego o 3km, a gość będąc przy Koloseum widać ledwo zipał... Czyli 5km sprintu, o tyle to pozbawione logiki, że pościg to trasa jak po trójkącie, czyli 2km do przodu i 3km do tyłu. Żenada na całego to widok Watykanu przed tym całym maratonem, który leży zupełnie po drugiej stronie rzeki i nie jest na trasie pościgu. No, ale przynajmniej mamy ładne widoczki, a głupi tego nie zauważą, tak sobie pewnie pomyśleli twórcy.
Jeżeli jedynym mankamentem jest filmowa topografia miasta to znaczy, że film daje radę. Czepianie się takich rzeczy jest kulturalnie mówiąc śmieszne.
Z ciekawości rzucę okiem, namówiłeś tym marmoleniem. Marsylię też tak znasz?
Ten film nie ma mankamentów, ponieważ to zwykły gniot, a takowe ich nie mają, bo są po prostu gniotami. Czepianie się takich rzeczy jest śmieszne??? Wytykanie filmowych baboli od zawsze było i będzie śmieszne, a niekiedy aż żenujące widząc jaką szopkę można odstawić. A w tym przypadku odstawili mega szopkę, i tyle... Tak, znam Marsylię łącznie z Prowansją, jak również wiele, wiele innych największych europejskich miast, troszkę się zjeździło starego kontynentu, więc jeśli znów coś, gdzieś będzie nie tak, nie opatrzę wypomnieć...
Ciebie dziwią nieścisłości w Rzymie a co tam robi Toruń :) - od min 17.16 do 17.23 ;)
Faktycznie, kiedy np. bohater idzie spać, to widz oczekuje ośmiogodzinnego snu. Wszelkie skróty są objawem lekceważenia widza.
Każdy kto zna Rzym, czyli bez różniczy czy będzie to rodowity Rzymianin czy zwyczajnie turysta. Czasami ktoś, kto interesuje się danym miejscem o wiele lepiej je zna niż osoba, która lata w nim żyje, i tyle w temacie...