O tej porze się już śpi, ale są wakacje, więc można było zaryzykować i poświęcić czas na film "Szósty stopień oddalenia". Ryzyko się opłaciło, bo historia ukazana w filmie była bardzo ciekawa, czasami zagmatwana i trudna do odbioru, ale to przez to, że cały czas się rozrastała. Finał opowieści był świetny. Co do aktorstwa: Sutherland jest jak wino, Smith na dobrym poziomie, a Channing poprostu wspaniała! No i wydawało mi się, że Gandalfa widziałem, ale się ogolił i przefarbował na czarno :)