Zazwyczaj postacie dziewczyn Bonda to jeden z najsłabszych punktów serii filmów o Bondzie, są tak mało wyraziste, że po obejrzeniu filmu natychmiast zapadają w niepamięć. W przepadku Evy Green jest inaczej, już od pierwszego pojawienia się w pociągu robiła wielkie wrażenie i widać było, że coś kryje w sobie głębszego niż pozostałe aktorki. Ponadto sprawia ona że po raz pierwszy w historii romanse Bonda można było oglądać bez zażenowania na twarzy.